TRENING AUTOGENNY – SCHULTZA

Każdy z nas ma jakieś obowiązki, chodzi do szkoły lub do pracy, a niektórzy nawet w obydwa te miejsca. Do tego troska o dom, opieka nad dziećmi lub zwierzętami. Staramy się jakoś ogarnąć tę codzienność; wykonujemy wiele czynności i stykamy się z różnymi ludźmi. Często jest tak, że ciągle za czymś gonimy i mamy wrażenie, że świat przyspieszył. Zbyt wiele zadań i życie w biegu powodują, że jesteśmy po prostu zmęczeni, na nic nie mamy ochoty i odczuwamy stres. Jednocześnie coraz bardziej zwracamy uwagę na to co jemy, by zapewnić swojemu organizmowi to, czego potrzebuje. Chodzimy do fitness clubu poćwiczyć, by zwiększyć siłę i witalność, a także zrzucić zbędne kilogramy. Dbamy o swoje ciało, ale zapominamy o umyśle. Nie znajdujemy czasu, żeby się zrelaksować. Nie mam tu na myśli wypadu na piwo z kumplami czy obejrzenie horroru w kinie, tylko prawdziwe odprężenie ciała i wyciszenie umysłu. Zdrowy relaks zawsze odbywa się na trzeźwo i przy naszej pełnej świadomości. 

Opisałem już kiedyś relaksację metodą Jacobsona (od niej warto rozpocząć praktykę relaksacyjną), a dziś pora na Trening Autogenny Schultza, który uważany jest za jedną z najskuteczniejszych metod relaksacyjnych. Johannes Heinrich Schultz urodził się w 1884 roku i zmarł w 1970, a więc przeżył 86 lat. Był niemieckim dermatologiem, psychiatrą i psychoterapeutą; pracował we wrocławskim instytucie hipnozy. Jego publikacja pt. „Trening autogenny – samoodprężenie przez koncentrację” ukazała się w 1932 roku. Ze względu na niektóre swoje działania terapeutyczne w latach 30-tych i później podczas wojny był postacią kontrowersyjną, ponieważ skutecznie „leczył” m.in. żołnierzy SS z homoseksualizmu. Niektórzy uważają, że wielu żołnierzom uratował życie, gdyż za akty homoseksualizmu groziło odesłanie do obozu koncentracyjnego, a Schulz nadał im status „wyleczonych”. Dziś wiemy, że homoseksualizmu się nie leczy, ponieważ nie jest chorobą. Wróćmy jednak do metody, która jest powszechnie stosowana na świecie. Johannes opracował metodę relaksacji polegającą na wywoływaniu za pomocą autosugestii w swoim ciele i umyśle stanów koncentracji, odprężenia i wyciszenia. Zrelaksuj się! – jak to łatwo powiedzieć. Słowa, słowa, słowa. Okazuje się, że słowa są bardzo ważne, ponieważ słowa to zapisane lub wypowiedziane myśli, a myśli towarzyszą nam każdego dnia i nocy. Mamy swoje nawyki myślowe. Od tego o czym myślimy zależą nasze emocje i uczucia, a w konsekwencji… czyny. To na czym skupiasz swoją uwagę wzrasta w Twoim umyśle i życiu. Warto więc świadomie wybierać myśli, słowa i uczucia, które chcemy przeżywać. Schultz korzystał z technik jogi (najprawdopodobniej joga nidra) oraz medytacji zen. Za pomocą treningu autogennego możemy przestawić pracę naszego organizmu i wywołać zmiany w reakcjach fizjologicznych. Możemy również wpłynąć na postrzeganie samych siebie. Metoda Schultza z powodzeniem wykorzystywana jest przez astronautów w NASA, pracowników przemysłu wydobywczego i naftowego, policję oraz sportowców (min. przez Adama Małysza). Stosują ją również aktorzy, którzy mają tremę i psychoterapeuci w pracy z ludźmi o zaburzeniach psychosomatycznych. Wykorzystywana jest także w leczeniu zaburzeń neurologicznych, w stomatologii (spróbuj się rozluźnić na fotelu u dentysty), zaburzeniach foniatrycznych, położnictwie, a nawet przy zabiegach chirurgicznych. Dwadzieścia lat temu widziałem na kanale Discovery, jak wykonywano na świadomym pacjencie operacje bez narkozy i znieczulenia, wprowadzając go w odpowiedni stan umysłu za pomocą sugestii. Widziałem również jak mnisi buddyjscy pod szkiełkiem i okiem naukowców podwyższali temperaturę swojego ciała, by wysuszyć ręczniki, które znajdowały się na ich skórze (technika wewnętrznego ognia Tummo – joga ciepła psychicznego). Dodajmy, że owe ręczniki miały temperaturę 6 stopni Celsjusza, zaś temperatura otoczenia jedynie 5 stopni. Naukowcy dokonali pomiarów i okazało się, że mnisi potrafili zwiększyć temperaturę ciała maksymalnie o 8 stopni. Zwykły śmiertelnik zacząłby na ich miejscu drżeć i doznałby wychłodzenia, które mogłoby doprowadzić nawet do śmierci. Odpowiedni stan umysłu potrafi czynić cuda. Trening relaksacyjny pomaga uwolnić się od napięć, lęku, stresu czy depresji. Likwiduje bezsenność, znikają problemy z koncentracją, usuwa zmęczenie, poprawia pamięć i ułatwia podejmowanie trudnych decyzji. Możemy mieć władzę nad swoim organizmem i wpływać na napięcie mięśni (całkowicie je rozluźnić), tętno, ciśnienie oraz temperaturę ciała. Trening Autogenny Schultza składa się z sześciu następujących po sobie etapów:

1. Uczucie ciężaru ciała, które prowadzi do całkowitego rozluźnienia mięśni.

2. Uczucie ciepła, które prowadzi do rozszerzenia naczyń krwionośnych.

3. Uczucie bicia serca i regulacja tętna poprzez uspokojenie pracy serca

4. Koncentracja na oddechu i jego regulacja.

5. Uczucie ciepła na splocie słonecznym (nadbrzusze: powyżej pępka ale poniżej klatki piersiowej).

6. Uczucie chłodu na czole.

Na początku warto przyjść np. na zajęcia jogi i wypróbować tej metody na sobie, przy prowadzeniu instruktora lub terapeuty. Później można odsłuchiwać w domu z płyty sesji relaksacyjnej (sam kiedyś zaczynałem od odsłuchiwania z kaset magnetofonowych) lub praktykować całkowicie samodzielnie za pomocą autosugestii. Najważniejsze, by każdego dnia pozwolić sobie na relaks.

Lucjan Wieczorek.